
Foto: asfaltshop.pl
Sugerując się moimi badaniami- sondami ulicznymi, dotyczącymi świadomości społeczeństwa na temat kultury hip-hopowej, które miałam okazje przeprowadzać w lutym br. wynika, że dla większości ludzi, szczególnie tych starszego pokolenia – hip-hop to wciąż nic innego jak wulgaryzmy, używki i bunt. Nic bardziej mylnego! W moim odczuciu jest to całkiem bogata kultura. Łatwość dostępu i wszechobecność jej filarów już dawno wprowadził hip-hop w meanstrim. Właśnie tą kulturę, różnorodność, progres i wiele innych jej aspektów będę chciała tutaj pokazać. Podchodząc do tej muzyki bardziej w sposób socjologiczny, aniżeli techniczny oraz subiektywny aniżeli obiektywny.
Moją przygodę tutaj postanowiłam rozpocząć tak, jak rozpoczęłam swoją przygodę z hip-hopem – czyli od Adama Ostrowskiego, znanego większej rzeszy jako OSTREGO! Jeśli miałabym go określić jednym słowem, to proste- wszechstronny! Producent muzyczny, freestyleowiec, kompozytor, muzyk, inżynier dźwięku i oczywiście, a może nawet przede wszystkim- raper! Co więcej, w moim mniemaniu jeden z lepszych na polskiej rap scenie! Prywatnie- mąż i ojciec. To on jako pierwszy zawrócił mi w głowie, swoim brzmieniem, muzyką, treścią, klimatem i przekazem. To dzięki niemu zakochałam się w kulturze hi-hopu, a w szczególności w rapie. Potem „popłynęłam” z nurtem, coraz bardziej wgłębiając się w ten gatunek muzyczny, oraz styl życia.
Na chwile obecną nie zliczę na ilu koncertach Adama udało mi się być. Próbowałam to robić za każdym razem gdy artysta pojawiał się w pobliżu mojego miejsca zamieszkania. Jego koncerty nigdy mnie nie zawiodły, pomimo, że nie jest człowiekiem, który na scenie robi show, jak jego niektórzy koledzy z branży- chociażby Tede, który wchodząc na scenę robi istny „spektakl”, o którym na drugi dzień rozpisują się wszystkie portale muzyczne. Styl Adama na scenie nazwałabym raczej stylem minimalistycznym– nie uświadczymy na jego koncertach przerostu formy nad treścią, i to chyba właśnie lubię. Adam nic nie udaje, pamiętam jeden z jego koncertów, w Gdańsku, na Placu Zebrań Ludowych, mimo niewielkiej publiczności dał naprawdę fajny koncert, po czym powiedział do fanów, że „musi spadać”, bo już jest jego pora na wzięcie leków. Szybko więc uciekł swoim zagorzałym fanom, w tym mnie, jednak nikogo to nie zbulwersowało- szczerość i niewymuszony, nienachalny, naturalny dowcip. Tak określiłabym jego osobę.
O fenomenie Ostrego świadczyć może już sama frekwencja na jego koncertach oraz fakt, że w dniu otwarcia puli z biletami na Katowicki koncert w Mega Clubie promujący płytę „Życie po śmierci”- zwyczajnie zabrakło biletów! W efekcie czego O.S.T.R i tak nie zawiódł swoich Katowickich fanów- robiąc dwa koncerty! Warto też wspomnieć o ludziach jakich spotykam na jego koncertach, o różnorodności audytorium- od najmłodszych słuchaczy rodem z gimnazjum, poprzez świadomych, zapewne wieloletnich słuchaczy. Ostry trafić może do każdego, dlaczego? Bo jest, po prostu, dobry w tym co robi!
Foto: musicfest.pl
Przechodząc do twórczości 36-latka, z mojej perspektywy- czym zawdzięcza sobie tak wysoką pozycję w moim sercu a przede wszystkim w rap grze? Pierwsza odpowiedź powinna być oczywista- mega sentyment i sympatia, do jego osoby i twórczości. Na rynku muzycznym z kolei Adam wyróżnia się pewną specyfiką- z jednej strony wykształcenie muzyczne- jest absolwentem Łódzkiej Akademii Muzycznej, o specjalności skrzypce, z drugiej- jeden z lepszych raperów w Polsce. Zresztą nic w tym dziwnego- bowiem już od najmłodszych lat miał do czynienia z muzyką- wychował się w «muzycznej rodzinie».
Był członkiem wielu formacji, min. zespołu Tabasko czy Killing Skills, tak samo jak wielu współpracy się podjął, z artystami charakteryzującymi się całkiem zróżnicowaną estetyką brzmienia, min.: Warszawskim deszczem, Fokusem, Sistars, Hadesem, czy Emade. Jednak w moim odczuciu Ostry jest zdecydowanie pełny i wystarczający jako artysta solowy.
Swoją przygodę z rapem zaczął jak większość hip-hopowców- od tzw. «nielegali»- wraz z grupą BDC (następnie LWC) w roku 1997. Przewinął się przez kilka projektów by móc zacząć robić swoje- tym sposobem w roku 2001 ukazał się pierwszy, oficjalny, debiutancki album- «Masz to jak w banku», pod okiem Asfalt Records- wytwórni muzycznej z którą Adam jest związany. Było to zaskoczenie na rynku a przede wszystkim- świeżość i nowa energia na rap scenie. Tą płytą udowodnił, że da się robić inteligentny rap. Wykazał się elokwencją, charyzmą, nienagannymi metaforami i przede wszystkim nazywaniem rzeczy po imieniu. Pokazał na niej warsztat muzyczny, mocne bity, zebrał pozytywne recenzje i trafił do wielu środowisk- nie tylko nałogowych słuchaczy rapu. Już wtedy można było się spodziewać, że Ostry zostanie starym «wyjadaczem» polskiej rap sceny.
Po tym debiucie, naznaczonym sukcesem Adam popłynął, i tak płynie po dziś dzień. Długo by pisać o wszystkich współpracach czy płytach, które od debiutu wykonał O.S.T.R. Na pewno warta uwagi jest płyta «30 minut z życia», która jest płytą freestylową, nagraną w domu Adama- udowadnia nią, że nie bez powodu uznawany był za najlepszego polskiego freestyleowca.
Jednak dopiero album «Tabasko» i promujący ją numer: «Kochana Polsko», pomimo, że mamy tutaj do czynienia z politycznymi ucieczkami, naznaczony został komercyjnym sukcesem- otrzymała nominację do nagrody polskiego przemysłu fonograficznego Fryderyka. Podobnie zresztą jak kolejna płyta- «Jazz w wolnych chwilach». Która to otrzymała dwie nagrody «Ślizgery»- w kategoriach Album roku i Osobowości roku. Album ten to 140 minut dobrej muzyki, nawiązującej do korzeni- jazzowe sample, odwołania do funku, klasyczny, po prostu bujający. Jednak jest to przede wszystkim- jak zazwyczaj w przypadku Adama, emocjonalny, bardzo bezpośredni komentarz społeczny, nakłaniający do refleksji. Tutaj w szczególności nazywa rzeczy po … nazwisku! ( Odsyłam do utworu «Kiedy mnie z tego zabierzesz»). Nieukryte dissy, ironia, kontrast, bezpośredniość a jednocześnie drugie dno, i miejsce na nasz własny «komentarz». «Jazzurekcja» czy album «Jazz, dwa, trzy» to kolejne albumy nawiązujące do estetyki jazzowej, która jest bliska sercu Adama.
Ten gość nie zalicza regresu, nie spoczywa na laurach i nie bazuję na starych sukcesach- wciąż zaskakuje! Każdy projekt Adama to duża dawka ciekawych skitów, oryginalności, charyzmy, prawdy o świecie i po prostu dobry «vibe»! Jedno jest pewne- Ostry nie zawodzi swoich fanów! Osobiście jeśli miałabym się zdecydować na jeden ulubiony utwór, lub nawet taką płytę, autorstwa Ostrowskiego- nie byłabym w stanie!
Warto wspomnieć, że z rapera jest artystyczną duszą- angażuję się w różnego rodzaju projekty- min. przez składankę «12 ławek», promującą pierwszy polski musical hip-hopowy! Kolejnym przykładem może być filmu «Z odzysku», w reżyserii Sławomira Fabickiego, w którym raper zagrał epizodyczną rolę. Z kolei we wrześniu roku 2006 ukazał się album, który Ostrowski stworzył wraz z duetem Skinny Patrini pt. «Galerianki». Album ten stanowił ścieżkę dźwiękową do filmu o tym samym tytule, co stworzyło oryginalną i dynamiczną mieszankę! Przez tego typu akcje, raper staje się znany większej rzeszy odbiorców- co w moim odczuciu jest optymistyczną wiadomością, bo Adam to nie tylko raper, ale po prostu osobowość.
Łódź, to dla Niego coś więcej niż miasto z którego pochodzi, lokalny patriotyzm podkreślał niejednokrotnie w swojej twórczości. Chociażby w kultowym «Tabasko»- «Łódzki styl, z Łódzkich stron (…) ŁDZ to czas dla nas!». Czy całą płytą «HollyŁódź»- która swoją drogą uzyskała status złotej płyty . Bałuty- to dzielnica najbliższa sercu artysty, ukłonem w stronę swojej «ośki» może być min. krążek «Bałuty»- «Bałuty welcome to, Bałuty welcome to…»
Ostry otwarcie mówi o sobie, sobie z przeszłości- dzieciństwie, domu rodzinnym, dojrzewaniu, preferencjach i najbliższych. Wiele o nim samym dowiadujemy się min. z utworu «Nie odejdę stąd». Nie szczędzi nam «prywaty» w swoich tekstach. Tak samo więc musiało się stać w przypadku jego problemów zdrowotnych, z którymi borykał się od dawna. Już sama nazwa ostatniej płyty- «Życie po śmierci» je sugeruje. Jak dowiadujemy się od niego samego- «Graliśmy koncert w Bielsku, nagle ból, zła wiadomość. Jakbym oberwał nożem, tuż nad przeponą. Głupota czy honor, dotrwałem do końca. Czułem się jakbym odpływał, tracił z obrazem kontakt, ktoś prosił o autograf mnie, nie miałem siły wyjść do ludzi, naszych ludzi, z tej samej gliny («Diagnoza»). Nie zostawia fanów bez informacji, dla których jego zdrowie jest równie ważne jak dla niego samego.
Głównym impulsem do rozpoczęcia swojej przygody tutaj właśnie od jego osoby, stała się owa, ostatnia płyta (wydana 26 lutego 2016 roku), i numer ją promujący pt. «We krwi», gdzie Adam pokazuje całkiem wrażliwego, uczuciowego i rodzinnego siebie. Sam teledysk to przejaw prostoty, ale jakże uderzającej, gdzie główną role odgrywa on sam i jego żona. Chociaż interpretować można go dwojako, zależnie od kontekstu- jak stwierdził sam artysta «We krwi» odnosi się do żony i muzyki. Gdzie żona to jego muzyka, a muzyka to jego żona. Utworem tym obrazuję nam swoje priorytety i definiuje miłość, a przede wszystkim chwyta za serce:

Jeżeli nie jesteś fanatykiem hip-hopu i myślisz, że rap to jedynie niewyszukane wersy- odsyłam do Adama. Który może przekleństw sobie nie szczędzi, a pierwsze wrażenie jakie sprawia to wizerunek dorosłego chłopca, który niespecjalnie przejmuję się czymkolwiek, to jest niezwykle świadomym, szczerym, bezkompromisowym a jednocześnie wrażliwym artystą. Ocenia świat swoimi oczami, i robi to całkiem trafnie! Niech wciąż «robi dobrze» naszemu lokalnemu rynkowi muzycznemu! Tego życzę sobie, i Wam! Bo w końcu O.S.T.R to nie bez powodu Ostatnia Szansa Tego Rapu! A tymczasem odsyłam do jednego z moich ulubionych numerów (niełatwo było się zdecydować na jeden, serio!):